Zaczęło się od telefonu mamy : " W radiu mówią, że dziś dzień chłopaka, byś upiekła jakieś ciasto, wiesz takie zwykłe szklanka mąki, trochę cukru, proszku do pieczenia szczyptę, jakieś mleko, no takie zwykłe, nawet jak zakalec wyjdzie tata zje (wielki miłośnik zakalcy)". Ale ja nie umiem takiego zwykłego. Więc wyszły ptysie bądź coś ptysio podobnego. Ale domowej roboty chociaż. Duże mało zgrabne ale chyba smaczne :) Jeszcze się pieką a na razie tylko 2
I zaczęły się robić jajka wielkanocne na szydełku, tylko coś muszę wykombinować, ,żeby to do jajka podobne było, Taki mały zaczątek
Aż mi się zachciało słodkości....
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie :) na ptysie
UsuńMiśka, Ty to chyba w michę dostaniesz, tylko pokazujesz zdjęcia, a pączków to nawet na spróbowanie nie zrobiłaś, ja Ci to zapamiętam :)
OdpowiedzUsuńNie bij, a jak już to nie w twarz :) na pączki leń mnie dopadł a ptysie to zamiast zwykłego ciasta :)
UsuńMi jakoś z szydełkiem nigdy po drodze nie było. Dlatego tym bardziej podziwiam, a i ten zaczątek jest cudny, ptyśki także wspaniałe :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz :) mnie też z szydełkiem nie po drodze ale niestety druty wszystkiego nie zrobią
UsuńI tak apetycznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńZjedli wszystko :) chyba musiało smakować
Usuń